Śląsk Wrocław Śląskopedia



T-Mobile Ekstraklasa, 24. kolejka - 15.03.2015, 15:30, widzów: 7918, sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

KORONA KIELCE - ŚLĄSK WROCŁAW 2:2 (2:1)

KORONA: Vytautas Černiauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak, Jacek Kiełb, Vlastimir Jovanović, Aleksandrs Fertovs, Olivier Kapo, Luís Carlos (52-Nabil Aankour), Rafael Porcellis

ŚLĄSK: Jakub Wrąbel - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba, Tom Hateley, Tomasz Hołota, Mateusz Machaj (46-Robert Pich), Peter Grajciar (72-Konrad Kaczmarek), Flavio Paixao, Marco Paixao

pozycja w tabeli: 4


MEDIA O MECZU

Dwa strzały, zatem tylko dwie bramki (Gazeta Wrocławska, 16.03.2015)

Kiepska seria Śląska w 2015 roku trwa. Wrocławianie zremisowali w Kielcach z Koroną 2:2 i wciąż szukają pierwszego zwycięstwa na wiosnę.

Mecz zaczął się kapitalnie dla Śląska. Już w 3 min wrocławianie wyszli na prowadzenie, a bramkę strzelił oczywiście Marco Paixao. Największa w tym zasługa jednak bloku defensywnego Korony. Zaczęło się od dośrodkowania z rzutu wolnego Mateusza Machaja, które niby wybili obrońcy, ale jednak za krótko. Potem w piłkę nie trafił jeszcze Luis Carlos i Machaj kolejny raz zacentrował. Minął się z piłką bramkarz Vytautas Cerniauskas, a kapitan WKS-u głową skierował ją do siatki.

Gdyby do tego wyniku dodać posiadanie piłki, w którym jak zawsze wrocławianie przeważali (ponad 60 proc.), to wyglądałoby, że kontrolują grę. Gospodarzy jednak stracony gol podrażnił i sami ruszyli do ataku. Byli bardzo groźni. Już w 13 mln mógł wyrównać Luis Carlos, ale z pięciu metrów trafił wprost w Jakuba Wrąbla. W 25 min okazję miał Porcellis, ale jego uderzenie poszybowało prosto na bramkarza wrocławian. Ten instynktownie odbił piłkę przed siebie i Brazyliczyk miał okazję na dobitkę z kilku metrów, ale fatalnie przestrzelił nad poprzeczką. Dwie minuty później było już niestety 1:1. Szarżę na skrzydle zaczął Luis Carlos, piętą oddał mu piłkę Olivier Kapo. Akcję próbował wślizgiem przerwać spóźniony Piotr Celeban, dzięki czemu Carlos zgubił ostatniego obrońcę, dograł po ziemi w pole karne, gdzie uderzył Porcellis. Nie wiadomo, czy to uderzenie znalazłoby drogę do siatki, ale piłka trafiła w nogi Jacka Kiełba i wpadając do bramki zupełnie zmieniła kierunek lotu.

Po pięciu minutach było już 2:1 dla Korony. Znów akcja prawą stroną śląska (gdzie był Zieliński?), Kamil Sylwestrzak świetnie wrzucił ze skrzydła, a Kiełb - tym razem już świadomie - uprzedził Mariusza Pawelca i Wrąbel pokonany został po raz drugi.

Błędy popełniała obrona Śląska, ale i niepewnie grał młody bramkarz przyjezdnych, który miał spore problemy zwłaszcza przy wyjściach do górnych piłek.

Na drugą połowę wrocławianie wyszli z jedną zmianą - Mateusza Machaja zastąpił Robert Pich i ledwie po trzech minutach pobytu na murawie trafił do siatki. Kapitalną długą piłkę zagrał Celeban, Słowak do niej wyszedł, chociaż blisko byli obrońcy Korony. Błąd popełnił jednak Cerniauskas, który niezdecydowany wyszedł kilka kroków do przodu, a Pich skrzętnie z tego skorzystał i pięknym lobem wyrównał stan spotkania.

Po dobrym początku drugiej połowy w wykonaniu WKS-u potem inicjatywę przejęła Korona. Były momenty, że przez kilka minut nie schodziła z połowy rywali. Dużą ochotę na hat-tricka miał Kiełb, często strzelał, ale już niecelnie. Groźnie było po większości stałych fragmentów gry, które bił Paweł Golański. Pod drugą bramką rzuty rożne wyglądały bardzo słabo. Te uderzane z lewej strony WKS rozgrywał krótko, do Dudu, ale nie jesteśmy pewni, czy Brazylijczyk zaliczył chociaż jedno udane dośrodkowanie.

W ostatnim kwadransie gra się trochę zaostrzyła i sędzia Tomasz Musiał w 10 min pokazał pięć żółtych kartek.

Piłkę meczową miał Konrad Kaczmarek. Już w doliczonym czasie gry ładnie dośrodkował boczny obrońca Paweł Zieliński, a rezerwowemu napastnikowi zabrakło kilka centymetrów, by doskoczyć do piłki.

Remis oznacza, że Śląsk wciąż w tym roku jest bez zwycięstwa. Z drugiej strony WKS nie mógł w Kielcach strzelić więcej goli, bo... zwyczajnie nie miał więcej celnych strzałów na bramkę - dwie próby zamieniał na dwa trafienia.

- Nasza obrona musi być bardziej stabilna, bo zdobywamy trzy gole w Zabrzu, dwa dziś, a pełnej puli ciągle nie ma. Jeśli będziemy stabilni w tyłach, to można myśleć o miejscu w czołówce - komentował mecz Tadeusz Pawłowski.

Jakub Guder