Śląsk Wrocław Śląskopedia



Liga Europejska, 1. runda eliminacyjna, 2. mecz - 9.07.2015, 20:00, widzów: 12364, sędzia: Anatolij Żabczenko (Ukraina)

ŚLĄSK WROCŁAW - NK CELJE 3:1 (0:0)

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Flavio Paixao (11-Krzysztof Ostrowski), Peter Grajciar (76-Michał Bartkowiak), Robert Pich, Jacek Kiełb (90-Kamil Dankowski)

CELJE: Matic Kotnik - Marko Jakolić, Tilen Klemenčič, Ramón Soria, Tadej Vidmajer, Matej Mršić (69-Milan Spremo), Mihovil Klapan, Blaž Vrhovec, Danijel Miškić (79-Valon Ahmedi), Ivan Firer, Sunny Omoregie (57-Gregor Bajde). Trener: Simon Rožman


MEDIA O MECZU

Ruszyli dopiero po przerwie (Przegląd Sportowy, 10.07.2015)

Są piłkarze, którzy w pewnych okolicznościach zasługują na swoje pięć minut jak rzadko kto. W czwartkowy wieczór takim człowiekiem był 33-letni Krzysztof Ostrowski.

Aż chce się napisać: fajnie, że to akurat ten facet strzelił pierwszego gola, bo napisał kolejną kartę swojej długiej i ciekawej historii. Życiowej i piłkarskiej. Debiutował w Śląsku w prehistorycznych czasach, kiedy Polska właśnie lizała rany po mundialu w Korei i Japonii. Potem był z wrocławską drużyną, kiedy tysiąc osób przychodziło na Oporowską oglądać mecz z Techniczną Obsługą Rolnictwa Dobrzeń Wielki. Następnie przewędrował cały szlak bojowy z trzeciej ligi do ekstraklasy, aż w końcu strzelił dla Śląska kluczowego gola w europejskich pucharach. Dodajmy - gola, który wybawił wrocławian z kłopotów, bo pierwsze 45 minut to była dla piłkarzy trenera Tadeusza Pawłowskiego droga przez mękę.

Do przerwy Śląsk grał niemrawo. Brakowało dokładności w rozegraniu, precyzyjnego dogrania w pole karne, a Słoweńcom - w to graj. Szybko transportowali piłkę w pobliże pola karnego wrocławian. Klarownych sytuacji z tego nie było, ale trochę nerwów - owszem.

Na dodatek wybici z konceptu gospodarze musieli sobie radzić bez Flavio Paixao, który już po kilku minutach okazał się niezdolny do kontynuowania gry z powodu kontuzji. Wszedł Ostrowski, który tuż po przerwie zdjął kamień z serca wrocławskich fanów. Przy dość biernej postawie obrońców gości miał dość czasu, żeby przełożyć piłkę na prawą nogę i strzelić z 16 metrów w dalszy róg. Potem temat załatwił Jacek Kiełb, który poprawiając na 2:0, zdobył swoją pierwszą bramkę we wrocławskich barwach. Od tego momentu mecz oglądało się już bez niepokoju o dalsze losy rywalizacji. Potem Kiełb ustalił wynik na 3:1. Jeśli Śląsk nie sprowadzi w tym okienku napastnika, to Kiełb z takim instynktem strzeleckim pewnie jeszcze trochę pogra w ataku.

Podrażnieni goście walczyli do końca i trzeba przyznać, że nawet przed kontaktowym golem Ivana Firera mieli swoje szanse. Zwłaszcza Sunny Omoregie, który jeszcze przy stanie 1:0 nawet poradził sobie z Mariuszem Pawełkiem, ale kolegę zaasekurował Mariusz Pawelec, który wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Słoweńcy odpadają, ale z podniesioną głową. Zarabiają najwyżej 1,5 tysiąca euro miesięcznie. Wyjazd do Wrocławia rozplanowali na prawie cztery dobry (łącznie z podróżą w obie strony), bo klubu nie stać na samolot, ale przynajmniej nie poprzestali na zrobieniu sobie zdjęcia na tle wrocławskiego ratusza, które obiegło media, tylko naprawdę trochę pograli.

Śląsk w ostatnich latach już dwukrotnie konfrontował się z rywalami z byłej Jugosławii i były to zupełnie różne konfrontacje. Budućnost Podgorica - nerwowe zagryzanie paznokci w obawie, czy Czarnogórcy czasem nie przejdą dalej. Rudar Pljevlja - radosna jazda czołgiem po bezbronnych rywalach. Celje po latach będzie pamiętane jako ten przeciwnik, który uplasował się gdzieś pośrodku.

Teraz Śląsk czeka dużo trudniejsze zadanie. Wrocławianie zmierzą się z liderem szwedzkiej ekstraklasy IFK Goeteborg. Rywale Śląska grają w Europie dzięki triumfowi w Pucharze Szwecji. Ostatnio notują serię dwunastu meczów bez porażki.

Michał Guz