Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 26. kolejka - 5.03.2016, 18:00, widzów: 12443, sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

ŚLĄSK WROCŁAW - ZAGŁĘBIE LUBIN 0:2 (0:2)

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Ihor Tyszczenko, Adam Kokoszka, Lasza Dwali, Mariusz Pawelec, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Jacek Kiełb (82-Krzysztof Ostrowski), Ryota Morioka (46-Dudu Paraiba), Robert Pich, Kamil Biliński (67-Konrad Kaczmarek)

ZAGŁĘBIE: Martin Polaček - Aleksandar Todorovski, Ľubomír Guldan, Maciej Dąbrowski, Djordje Čotra, Łukasz Janoszka (77-Krzysztof Janus), Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek, Filip Starzyński (82-Adrian Rakowski), Arkadiusz Woźniak, Krzysztof Piątek (89-Michal Papadopulos). Trener: Piotr Stokowiec

pozycja w tabeli: 14


MEDIA O MECZU

Śląsk na golasa - bez punktów i bez koszulek (Gazeta Wrocławska, 7.03.2016)

Zagłębie zasłużenie pokonało 2:0 Śląsk w 35. derbach Dolnego Śląska. Po meczu na stadionie musiała interweniować ochrona. Użyto gazu łzawiącego.

Nareszcie chyba doczekaliśmy się w naszym regionie drużyny piłkarskiej budowanej z rozsądkiem, z wizją, która inwestuje w swoją młodzież, a jednocześnie gra na nowoczesnym stadionie. To Zagłębie Lubin, które w sobotę zasłużenie wygrało we Wrocławiu ze Śląskiem 2:0. Śląskiem chaotycznym, ze słabym bramkarzem i bez inwencji.

W niedzielę od samego rana pojawiły się spekulacje na temat przyszłości trenera Romualda Szukiełowicza. Niektóre media podały, że już został zwolniony.

- Myślę, że to za wcześnie, aby podjąć decyzję w sprawie trenera. Nie miałem jeszcze kontaktu z pozostałymi właścicielami, bo część z nich jest na urlopach. Ja też właśnie wracam z urlopu. Będziemy się jednak kontaktować telefonicznie. Trudno byłoby tak z marszu podjąć decyzję. Zobaczymy też, jak drużyna zaprezentuje się we wtorek. Mecz z Piastem będzie decydujący. No i nie wszystko zależy tylko ode mnie - powiedział nam w niedzielę po południu Włodzimierz Patalas, szef rady nadzorczej Śląska, który planuje także spotkania w klubie.

- Będę rozmawiał z trenerem, ale też z radą drużyny. Chcę się dowiedzieć, co się nagle stało, bo uważam, że to był jeden z najgorszych meczów - dodał Patalas.

Wśród najpoważniejszych kandydatów na następcę Szukiełowicza wymienia się Mariusza Rumaka, który jesienią rozwiązał kontrakt z Zawiszą Bydgoszcz.

- Stan na godz. 16.30 jest taki, że nikt ze Śląska się ze mną nie kontaktował. Nie wiem, co wydarzy się w przyszłości. Teraz wychodzę na mecz Lech - Cracovia. Będzie mnie pewnie widać w telewizji. Potem to zobaczymy - żartował Rumak, gdy do niego zadzwoniliśmy. Inne nazwisko, jakie się pojawia, to Słowak Jan Kocian.

Gdyby Szukiełowicz faktycznie został zwolniony, to Śląsk w ciągu czterech miesięcy miały czwartego trenera.

WKS pierwszego gola w derbach stracił już w 2 min. Niestety - bo piszemy to bez satysfakcji - ale po raz kolejny w tym sezonie katastrofalny błąd popełnił Mariusz Pawełek, który wybił piłkę prosto pod nogi Łukasza Piątka, a ten wpakował mu ją do siatki strzałem sprzed pola karnego. Nie chcemy się znęcać nad doświadczonym bramkarzem, ale gdy tak fatalnie się myli, to mamy zwyczajnie wrażenie, że jego czas minął.

Można powiedzieć, że mecz zaczęliśmy od stanu 0:1. Trzeba było gonić, ale nie minął kwadrans, a goście strzelili drugiego gola. Tym razem ze skrzydła dośrodkował Djordje Cotra, a niezdecydowanie stoperów wykorzystał wychowanek Miedziowych Jarosław Kubicki i było 2:0. Warto zaznaczyć, że akcja rozpoczęła się od rzutu rożnego... dla Śląska.

Wrocławianie nie mieli pomysłu, jak zagrozić bramce Martina Polacka. Miotali się w środku pola, wrzucali piłkę ze skrzydeł, ale tam zgarniali ją wysocy stoperzy. Raz udało się oddać strzał Kamilowi Bilińskiemu, ale jego uderzenie głową poszybowało obok słupka. Niewidoczny był Riota Morioka, bez pomysłu dryblował Jacek Kiełb. Zagłębie tymczasem spokojnie i konsekwentnie czekało na swoją szansę.

W tym czasie na trybunach trwał festiwal wzajemnych bluzgów. Uszy bolały. Kibice Śląska - tak jak zapowiadali - przygotowali świetną oprawę: kilka kartoniad oraz sektorówkę z żołnierzem wyklętym Mieczysławem Dzimieszkiewiczem „Rojem". Niestety, okrasili to sporą ilością rac i petard hukowych. Na początku drugiej połowy dołączyli do nich kibice Zagłębia, którzy też zadymili stadion. Zaczęli rzucać racami na pobliskie sektory. Ochrona potraktowała je gaśnicami.

Finansowe kary i zakazy dla obu klubów sa pewne, ale nie zdziwimy się też, jeśli policja będzie wnioskowała do wojewody o zamknięcie któregoś z sektorów czy nawet całego stadionu.

W drugiej połowie miejscowi fani cały czas czekali na... pierwszy celny strzał Śląska. Nie doczekali się. Zagłębie tymczasem grało coraz swobodniej. Niektóre akcje piłkarzy Piotra Stokowca mogły się podobać: był w nich pomysł, szybka wymiana piłki zakończona strzałem. Szukiełowicz już w przerwie ściągnął Moriokę i wprowadził Dudu (Brazyliczyk mógł wejść tylko za któregoś z trójki Morioka, Dvali, Tyszczenko. Inaczej na boisku byłoby czterech zawodników spoza Unii Europejskiej, co jest zabronione), ale nic to nie dało.

Szukiełowicz praktycznie nie miał pola manewru, bo na ławce rezerwowych zostali mu Kaczmarek, Żytek, Zieliński, Ostrowski i Dankowski. Żaden z nich nie jest piłkarzem, który mógłby odmienić losy meczu. Stokowiec mógł tymczasem pozwolić sobie na przykład na wprowadzenie Michała Papadopulosa.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem pseudokibice Śląska odpalili fajerwerki - takie jak na Nowy Rok. Strzelali nimi nad murawę. Jedna z petard hukowych wylądowała w polu bramkowym Mariusza Pawełka.

Chwilę potem sędzia Tomasz Musiał zagwizdał po raz ostatni i w tym momencie pseudokibice ryknęli: „Szukiełowicz, wyp...aj!". Piłkarze Śląska podeszli do kibiców. Dwóch z nich - w tym mężczyzna z mikrofonem - przedostali się do band i zaczęli domagać się koszulek zawodników. - Oddawać koszulki, wszyscy po kolei! Nie zasługujecie kur., na te barwy! - krzyczeli przez mikrofon. Z Mariusza Pawelca sami ściągnęli koszulkę. Potem stroje oddali Jacek Kiełb i Paweł Zieliński.

Po chwili obie grupy oddzielili ochroniarze w pełnym rynsztunku. W ich stronę oraz w kierunku piłkarzy poleciały różne przedmioty, m.in. butelki. Gdy gracze zeszli do szatni, zaczęła się próba sił. „Nie wychodzimy! To są kur., derby! Niech zapamiętają!" - krzyczał przez mikrofon gniazdowy. Ochroniarze długo nie dawali się sprowokować, ale w końcu kilka razy próbowali wyciągnąć z tłumu bardziej krewkich kiboli. W ruch poszedł gaz łzawiący. Przykre to były obrazki.

We znaki dali się też pseudokibice Zagłębia. Na parkingu przed stadionem odpalili race. Rzecznik Śląska Krzysztof Świercz poinformował też, że wyrwali jedną z bram, bruk na parkingu, przewracali toalety, spalili krzesełka na trybunie gości. WKS ma wnioskować, by nie wpuszczać ich na kolejne derby. Pewnie i tak dostaną zakaz wyjazdów.

Wracając jeszcze do aspektów sportowych derbów, to wyróżniał się ponownie jeden zawodnik - rozgrywający Miedziowych Filip Starzyński.

- Daje zespołowi więcej niż sobie wyobrażałem. Nie współpracowałem wcześniej z taką „dziesiątką" - przyznał po spotkaniu zadowolony trener Zagłębia Piotr Stokowiec.

Jakub Guder, Piotr Janas