Śląsk Wrocław Śląskopedia



Pierwsza liga, 17. kolejka - 31.03.1968, 00:00, widzów: 25000, sędzia: Paweł Dykta (Katowice)

ŚLĄSK WROCŁAW - WISŁA KRAKÓW 0:0

ŚLĄSK: Piotr Draga - Rudolf Siegert, Zygfryd Blaut, Władysław Żmuda I, Lesław Ćmikiewicz, Adam Tokarz, Roman Jakóbczak, Paweł Śpiewok (46-Jan Weiss), Andrzej Kaczewski, Walenty Czarnecki, Paweł Brzoza

WISŁA: Henryk Stroniarz - Fryderyk Monica, Ryszard Wójcik, Władysław Kawula, Adam Musiał, Tadeusz Kotlarczyk (46-Czesław Studnicki), Tadeusz Polak, Janusz Sputo, Józef Gach, Andrzej Sykta, Zygmunt Pietraszewski. Trener:

pozycja w tabeli: 10

uwagi: mecz rozegrano na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu


MEDIA O MECZU

Cenny punkt we Wrocławiu (Tempo, 1.04.1968)

Był to dla wrocławian mecz zawiedzionych nadziei. Nie ma co ukrywać, że wszyscy tu liczyli na pewne 2 punkty. Z obozu Śląska dochodziły przed meczem informacje, że gospodarze od pierwszego gwizdka atakować będą non stop. Powszechnie panowała opinia, że tylko falowe ataki mogą rozbić bardzo dobrą obronę Wisły. Krakowianie też byli przygotowania na taką grę ze strony wojskowych. Rozpoczęli więc mecz defensywnie i czekali na te spodziewane ataki. Czekała na nie także 30 tysięczna widownia na Stadionie Olimpijskim. Nic z tego...

Śląsk nie ma nadal napastników, którzy potrafiliby groźnie atakować. Monica, Wójcik, Kawula i Musiał rozbijali bez trudu nieporadne poczynania wrocławian, a gdy nawet któryś zagapił się i Śląsk miał okazję zdobycia bramki, wtedy wrocławianie fatalnie pudłowali. Tak było w 14 min., gdy Tokarz nie trafił do bramki i tak samo zrobił Weis tuż przed końcem pierwszej połowy.

Wisła jeszcze przed przerwą - widząc, że można sobie pozwolić na wypady - często dochodziła pod bramkę Dragi. Groźne były rajdy Sykty. Sputo wysunięty do przodu tylko czekał na dobre podanie. Ale pod tym względem Wisła też się nie popisała. Po przerwie od 50 do 85 minuty gry piłkarze z Białą Gwiazdą panowali niepodzielnie na boisku. Wykazali w tym okresie dobre wyszkolenie techniczne - łatwość gry z piłką, ale te przyjemne akcje nie były skuteczne. Nie ma w Wiśle dobrych strzelców. Pod tym względem obaj rywale dorównywali sobie doskonale.

Po meczu trener Mieczysław Gracz ubolewał, że nadal nie może grać Lendzion i Skupnik. Gdyby oni byli w linii ataku, plan Wisły, który polegał na wywiezieniu z Wrocławia jednego punktu mógł być wykonany z nadwyżką, bo chyba padłaby bramka. (Tu można westchnąć do dawnych czasów, gdy w ataku Wisły grali Kohut, Gracz, Mordarski...)

A teraz trochę statystyk. Stosunek rzutów rożnych - 11:6 dla Śląska. Wisła umieściła po przerwie piłkę w bramce Dragi, ale sędzia stwierdził, że wcześniej był korner. Świetnie bronił w zespole krakowskim Stroniarz. Pewny przy górnych piłkach popisał się świetnym refleksem po "główce" Brzozy. Najbardziej przebojowym piłkarzem Wisły był Sykta, a kwartet obronny Monica, Wójcik, Kawula, Musiał grał niemal bezbłędnie. Po przerwie na miejscu Kotlarczyka grał Studnicki, który wniósł trochę żywiołowości od zespołu krakowskiego.

O Śląsku można powiedzieć krótko: zawiódł zdecydowanie. Bezmyślna gra, stałe atakowanie środkiem pola i kompletna indolencja strzałowa. Trudno będzie wojskowym o pozytywne wyniki w następnych meczach, jeśli chociaż trochę nie poprawią się ulubieńcy Wrocławia. Na dobrą sprawę można wyróżnić Dragę w bramce, Siegerta i Blauta.

St. Machowski