Śląsk Wrocław Śląskopedia



Pierwsza liga, 5. kolejka - 16.09.1973, 00:00, widzów: 20000, sędzia: Zbigniew Słabik (Katowice)

ŚLĄSK WROCŁAW - WISŁA KRAKÓW 1:1 (0:1)

ŚLĄSK: Zygmunt Kalinowski - Marian Balcerzak, Werner Peterek, Tadeusz Rachwalski, Franciszek Gołkowski, Zygmunt Garłowski, Tadeusz Wanat, Zbigniew Malinowski, Henryk Owczarek (46-Henryk Sobczyk), Józef Kwiatkowski, Janusz Sybis (69-Ireneusz Garłowski)

WISŁA: Stanisław Gonet - Antoni Szymanowski, Henryk Maculewicz, Adam Musiał, Bogusław Stolczyk, Tadeusz Polak, Krzysztof Obarzanowski, Zdzisław Kapka, Kazimierz Kmiecik (76-Zbigniew Krawczyk), Ryszard Sarnat, Andrzej Garlej. Trener:

pozycja w tabeli: 12


MEDIA O MECZU

Podział punktów - sprawiedliwy (Tempo, 17.09.1973)

- Z wyniku jestem zadowolony, z gry nie - powiedział po meczu trener piłkarzy Wisły mgr Steckiw. A najbardziej cieszę się z tego, że mamy przed sobą dwa tygodnie przerwy w mistrzostwach. Wisła potrzebuje odpoczynku i odnowy sił.

Trener Śląska Wł. Żmuda też jest zadowolony podziału punktów, ale: żałuję, że wrocławianie w drugiej połowie, gdy mieli wyraźną przewagę, nie wykorzystali kilku sytuacji. Wczoraj z Wisłą można było wygrać...

Zadowoleni są również widzowie, którzy w ilości ponad 20 tysięcy przyszli na stadion. Serdecznie powitali Wisłę, a później brawami oklaskiwali co piękniejsze zagrania, gwiżdżąc od czasu do czasu, gdy piłkarze grali zbyt ostro. Krótko mówiąc spotkanie wrocławsko-krakowskie było pięknym widowiskiem sportowym, przyniosło dużo emocji. Oby więcej takich imprez piłkarskich.

Wisła potwierdziła we Wrocławiu dobrą opinię, jaką zdobyła sobie w poprzednich meczach. Żelazna obrona, pewnie interweniujący bramkarz, bardzo dobry rozgrywający (Sarnat), szybcy, młodzi napastnicy (Gralej, Kmiecik, Kapka), a całość zdolna do efektownych akcji i zaskakujących strzałów. Może z tymi strzałami było nieco gorzej, ale inna sprawa, że Wisła nie miała zbyt wielu dogodnych sytuacji. Chyba to wina tego zmęczenia, o którym mówił na początku tej relacji mgr Steckiw.

Śląsk miał dwa oblicza. W pierwszej połowie grał słabo. Zawodnicy byli mało aktywni, grai bez polotu i fatalnie pudłowali. Zwłaszcza Owczarek dwa razy strzelił kilka metrów od bramki będąc w świetnej sytuacji. Po przerwie grał inny Śląsk. Falowe ataki na bramkę Goneta, szybkie akcje, więcej strzałów. Gdyby nie pech (słupek i poprzeczka po strzałach Z. Garłowskiego) i bezbłędnie grająca obrona Wisły, Śląsk uzyskałby w tej części gry więcej bramek.

Wisła zdobyła prowadzenie w 41 min., gdy po fatalnym błędzie Balcerzaka (zamiast podać Kalinowskiemu lub wybić ją na aut) szybki Kmiecik wykorzystał niezdecydowanie obrońcy gospodarzy i strzelił z najbliższej odległości. Wyrównanie padło w 68 minucie. Prawoskrzydłowy wrocławian Sybis tym razem uwolnił się od czułej opieki Musiała, minął go błyskawicznie i w momencie, gdy miał już przed sobą tylko Goneta i zamierzał strzelać, Musiał "podciął" go z tyłu. Sędzia nie mógł nic innego zarządzić, jak tylko rzut karny. Jego egzekutorem był Peterek. Zmylił Goneta, który rzucił się w lewy róg, a piłka wylądowała w siatce z prawej strony.

Ostatnie minuty meczu były nerwowe. Po scysji (łagodnie mówiąc) z sędzią wykluczony został z boiska Garlej, wcześniej żółtą kartę otrzymał Polak. Mimo to mecz podobał się, a widownia nagrodziła oklaskami oba zespoły.