Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 23. kolejka - 9.04.2009, 20:00, widzów: 8000, sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin)

ŚLĄSK WROCŁAW - GÓRNIK ZABRZE 1:1 (0:1)

ŚLĄSK: Wojciech Kaczmarek - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec, Marek Gancarczyk, Antoni Łukasiewicz, Krzysztof Ulatowski (66-Sebastian Dudek), Sebastian Mila, Patryk Klofik (58-Janusz Gancarczyk), Przemysław Łudziński (72-Kamil Biliński)

GÓRNIK: Michal Vaclavik - Grzegorz Bonin, Adam Banaś, Michał Pazdan, Adam Marciniak, Paweł Strąk, Dariusz Kołodziej (67-Adam Danch), Mariusz Przybylski, Robert Szczot, Przemysław Pitry (73-Mariusz Magiera), Tomasz Zahorski (86-Marius Kizys). Trener: Henryk Kasperczak

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Śląsk zremisował przy Oporowskiej z Górnikiem Zabrze 1:1 (Gazeta Wrocławska, 9.04.2009)

Wspaniałą oprawę stworzyli kibice Śląska w czwartkowy wieczór przed meczem z ostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze.

Wpisali się w nią też trenerzy obu jedenastek: Ryszard Tarasiewicz i Henryk Kasperczak, którzy już przed spotkaniem podali sobie dłonie. Na trybunach zauważyliśmy też Wojciecha Łazarka, byłego selekcjonera reprezentacji Polski i trenera WKS-u (1998-1999).

Była więc wspaniała atmosfera i oprawa, niestety znów zabrakło zwycięstwa Śląska. Przed przyjazdem do Wrocławia piłkarzom Górnika w 11 meczach wyjazdowych udało się zdobyć tylko jedną bramkę. Na stadionie przy Oporowskiej szybko to mizerne konto poprawili. W 17 min dośrodkowywał Dariusz Kołodziej, a po interwencji Wojciecha Kaczmarka piłka ponownie trafiła pod nogi zabrzanina. Ten zacentrował po raz drugi, a bramkarza Śląska z bliska pokonał głową Adam Banaś.

Po stracie gola Śląsk nie mógł się otrząsnąć i przejąć inicjatywy na boisku. Sytuacja odmieniła się po akcji Przemysława Łudzińskiego z 24 minuty, który zabrał piłkę Banasiowi i znalazł się sam przed bramkarzem Górnika. Wybrał jednak najgorzej jak mógł, bo dosłownie podał piłkę w ręce Michala Vaclavika.

Kilka chwil później wrocławianie mieli kolejną wyborną sytuację. Patryk Klofik uciekł obrońcom Górnika, wbiegł w pole karne, ale nieprecyzyjnie podał do nadbiegającego Łudzińskiego. Co prawda zdołał trafić w piłkę, ale ta odbiła się od poprzeczki.

- Przeważamy i bramka jest kwestią czasu - mówił w przerwie Łudziński. Nie pomylił się.

Jednak najpierw, w 40 min, w polu karnym padł jak ścięty Krzysztof Ulatowski, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego, tylko pokazał żółtą kartkę piłkarzowi Śląska za symulację. Nawet powtórki telewizyjne jednoznacznie nie wyjaśniły tej kontrowersyjnej sytuacji.

Do końca pierwszej połowy Śląsk nacierał, ale bezskutecznie. Tuż przed gwizdkiem sędziego piekielnie szybkim strzałem popisał się Tadeusz Socha, ale golkiper Górnika zdołał wybić piłkę na rzut rożny.

W drugiej połowie zawodnikom Ryszarda Tarasiewicza grało się dużo gorzej, bo trener Kasperczak nakazał swoim podopiecznym wysoko podejść pod Śląsk. Co prawda wrocławianie długo utrzymywali się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało.

Na kwadrans przed końcem po rzucie rożnym głową strzelał Jarosław Fojut, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki zabrzan. Prawdziwe emocje zaczęły się jednak od 83 min, kiedy to Marek Gancarczyk dośrodkował w pole bramkowe, piłkę odegrał głową Fojut, a Sebastian Dudek, także główką, dopełnił formalności. Po wyrównującej bramce Śląsk ocknął się z letargu i z impetem ruszył na rywali. Dwukrotnie bliski zdobycia zwycięskiej bramki był Marek Gancarczyk.

Ten remis nie satysfakcjonuje piłkarzy Śląska, ale załamał też ekipę Górnika, która jest co raz bliżej 2. ligi.

Mariusz Wiśniewski, PAW