Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 24. kolejka - 17.04.2009, 17:45, widzów: 2500, sędzia: Paweł Gil (Lublin)

KS CRACOVIA - ŚLĄSK WROCŁAW 1:1 (1:0)

CRACOVIA: Marcin Cabaj - Przemysław Kulig, Michał Karwan, Łukasz Tupalski, Sławomir Szeliga (75-Karol Kostrubała), Dariusz Pawlusiński, Dariusz Kłus, Marek Wasiluk, Paweł Nowak (75-Łukasz Mierzejewski), Paweł Sasin (62-Maciej Murawski), Bartosz Ślusarski

ŚLĄSK: Wojciech Kaczmarek - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec, Marek Gancarczyk (81-Krzysztof Ulatowski), Antoni Łukasiewicz, Sebastian Dudek, Sebastian Mila, Patryk Klofik (46-Janusz Gancarczyk), Tomasz Szewczuk (65-Kamil Biliński)

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

W Krakowie Śląsk zremisował z Cracovią 1:1. Piąty mecz bez zwycięstwa (Gazeta Wrocławska, 18.04.2009)

Trener Ryszard Tarasiewicz często powtarza, że jeżeli któryś z jego piłkarzy sądzi, iż sezon już się skończył i czas zacząć myśleć o wakacjach, to może sobie szukać nowego klubu.

Niestety, przez pierwsze 20 minut w Krakowie chyba wszyscy zawodnicy Śląska myśleli o wakacjach, bo grali piłkę plażową - statycznie, bez walki, bez pomysłu. Cracovia nie miała problemu z ze-pchnięciem wrocławian do defensywy i uzyskaniem przewagi.

Bardzo aktywni byli na skrzydłach Paweł Sasin i Łukasz Tupalski, którzy z łatwością znajdowali miejsca do dośrodkowań w pole karne. Na szczęście dla Śląska niewiele z tego wynikało.

Prawdziwe emocje zaczęły się tuż przed końcem pierwszej połowy i w doliczonym już czasie. Najpierw po fatalnym błędzie Jarosława Fojuta w idealnej sytuacji znalazł się Paweł Nowak, ale Tadeusz Socha zdołał w ostatniej chwili wybić piłkę na róg.

Chwilę później gola mógł zdobyć Sebastian Mila, ale z kilku metrów trafił prosto w Marcina Cabaja. I w końcu w doliczonym czasie Bartosz Ślusarski oszukał Fojuta, podał do Nowaka, a ten dograł do Pawlusińskiego, który z kilku metrów wpakował piłkę do siatki.

Niestety, początek drugiej części spotkania przypominał pierwsze minuty meczu. Śląsk grał ospale, wolno i nie mógł sobie poradzić z wysokim pressingiem rywali. W odróżnieniu jednak od pierwszej połowy, wrocławianie szybciej otrząsnęli się z wakacyjnego letargu i zaczęli stwarzać sytuacje podbramkowe.

W końcu groźne zaczęły być skrzydła Śląska. Zwłaszcza mógł się podobać młody Tadeusz Socha, który nie tylko dobrze spisywał się w destrukcji, ale chętnie angażował się w akcje ofensywne. Z lewej strony swój atut szybkości próbował wykorzystać wprowadzony w przerwie Janusz Gancarczyk.

Śląsk nie potrafił jednak wypracować sobie dogodnej sytuacji bramkowej. Widząc to, trener Tarasiewicz nakazał przygotowywać się do wejścia na boisko Kamilowi Bilińskiemu. Dochodziła 63 min. Po prostopadłym podaniu piłka odbiła się najpierw od obrońcy Cracovii, później od Szewczuka, znowu od zawodnika gospodarzy i poleciała w stronę Cabaja. Szewczuk wykazał się przytomnością, ruszył za futbolówką i wślizgiem uprzedził bramkarza Cracovii.

Po zdobyciu gola Śląsk uzyskał przewagę i mógł nawet wyjść na prowadzenie. Po błędzie obrońców gospodarzy przed szansą stanął Mila, ale minimalnie przestrzelił.

W końcówce spotkania szczęście znowu mogło uśmiechnąć się do gospodarzy. Po dośrodkowaniu, w zamieszaniu w polu karnym, w idealnej sytuacji znalazł się Ślusarski. Uderzył bardzo mocno, ale również bardzo niecelnie.

Dla Śląska był to już piąty mecz bez zwycięstwa. Wrocławianie w drugiej połowie lepiej prezentowali się piłkarsko od rywali, ale brakowało skuteczności lub ostatniego podania, otwierającego gola do bramki.

Mariusz Wiśniewski