Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 25. kolejka - 25.04.2009, 19:15, widzów: 7500, sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)

ŚLĄSK WROCŁAW - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 2:0 (1:0)

ŚLĄSK: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec, Marek Gancarczyk, Antoni Łukasiewicz, Krzysztof Ulatowski, Sebastian Dudek, Janusz Gancarczyk, Vuk Sotirović (74-Kamil Biliński)

JAGIELLONIA: Piotr Lech - Alexis Norambuena, Andrius Skerla (85-Michał Fidziukiewicz), Pavol Stano, Krzysztof Król, Bruno, Hermes, Paweł Zawistowski (46-Damir Kojasević), Dariusz Jarecki, Tomasz Frankowski, Kamil Grosicki (78-Michał Twardowski). Trener: Michał Probierz

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Wreszcie zwycięstwo (sportowefakty.wp.pl, 26.04.2009)

Każda seria musi się kiedyś skończyć. W tym sezonie Jagiellonia Białystok nie wygrała jeszcze spotkania wyjazdowego, wrocławianie trzech punktów w lidze nie zdobyli od 7 marca. W sobotę końca dobiegła zła passa Śląska, który 2:0 pokonał Jagiellonię Białystok. Debiutanckie trafienie w ekstraklasie zaliczył młody Kamil Biliński.

Jak to zwykle bywa w meczach rozgrywanych we Wrocławiu już od pierwszych minut na boisku dzieje się bardzo dużo. Podobnie było i w tą sobotę. W 8. minucie na bramkę Jagielloni uderzał Piotr Celeban, świetną interwencją popisał się Piotr Lech. Wydaje się, że Celeban, obok Marcelo z Wisły Kraków jest najlepiej grającym głową defensorem pod bramką rywali. Pierwsi doskonałą sytuację do zdobycia gola mieli jednak goście. O lepszej okazji można tylko pomarzyć. W 19. minucie Kamil Grosicki znalazł się w sytuacji sam na sam z Wojciechem Kaczmarkiem. Napastnik Jagielloni zamiast strzelać, próbował odgrywać jeszcze piłkę do Tomasza Frankowskiego. W ostatnim momencie desperackim wślizgiem całą sytuację uratował Jarosław Fojut.

- Nie miałem piłki, która mogła decydować o losach meczu. Gdybym ją miał, to by znalazła się w siatce. To była idealna sytuacja do objęcia prowadzenia - podsumował całą akcję Frankowski. Chwilę później popularny Grosik zdecydował się już na bezpośredni strzał. Tym razem jednak fenomenalnie obronił Karczmarek. W odpowiedzi główkował Marek Gancarczyk, lecz na posterunku był golkiper Jagiellonii.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą - głosi piłkarskie porzekadło. W 28. minucie Krzysztof Ulatowski przejął piłkę, przebiegł z nią blisko pół boiska i odegrał do Vuka Sotirovica. Ten strzałem ze "szpica" umieścił piłkę w siatce. Po bramce tempo meczu jakby opadło. Jagiellonia starała się atakować, brakowało jednak precyzji, wykończenia akcji. Śląsk nastawił się na grę z kontry. Goście mieli jeszcze szansę tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część gry, jednak z rzutu wolnego bardzo niecelnie strzelił Paweł Zawistowski.

Druga odsłona widowiska nie była już tak ciekawa pierwsza. Gra była szarpana, brakowało dogodnych sytuacji. W 57. minucie strzelał bardzo dobrze prezentujący się na boisku Sebastian Dudek. Z kłopotami, bo z kłopotami, ale jednak obronił Lech. Do piłki nie zdążył dopaść Sotirović. Pięć minut później szczęścia próbował Bruno, lecz piłka przeleciała ponad bramką. Sebastian Dudek bardzo chciał strzelić w sobotnim meczu gola. Lech cały czas jednak strzegł dostępu do bramki. Pomocnik Śląska kolejną próbę podjął w 70. minucie. Lech sparował futbolówkę na rzut rożny.

W 74. minucie na murawie, w miejsce Sotirovica pojawił się Kamil Biliński. Został on gorąco powitany przez wrocławską publiczność. Młody snajper potrzebował tylko kilku minut, by zdobyć bramkę i potwierdzić swoje nieprzeciętne możliwości. Co prawda największy udział w golu mają Janusz Gancarczyk i Piotr Lech, ale w protokole sędziowskim to Biliński figuruje jako zdobywca bramki. Z prawej strony pola karnego ostro dośrodkował młodszy z braci Gancarczyków grających w Śląsku, Lech próbując wybić piłkę na róg trafił nią w słupek. Futbolówka odbiła się od niego, a z pięciu metrów do bramki skierował ją Biliński. - Czekałem na swoją szansę, wiedziałem, że w końcu ją dostanę - mówił po meczu szczęśliwy zdobywca gola. Parę minut później rozległ się ostatni gwizdek sędziego, a wynik nie uległ już zmianie.

Piłkarze Śląska Wrocław w końcu się przełamali i odnieśli ligowe zwycięstwo. Gospodarze byli drużyną lepszą i w pełni zasłużyli na trzy punkty. Kto jednak wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby gracze Jagielloni wykorzystali sytuację na początku meczu. Fatalna seria Jagielloni trwa dalej. Zespół z Białegostoku w aktualnym sezonie nie wygrał jeszcze ani razu na boisku rywala. - Drużyna swoją ambicję niestety po raz kolejny zostawiła w Białymstoku. Można nawet się zastanowić nad wyjazdami, które gramy bardzo, bardzo źle - powiedział po zawodach Tomasz Frankowski. Dzięki temu zwycięstwu beniaminek z Wrocławia uciekł drużynie Michała Probierza na dystans dziewięciu punktów.

Artur Długosz