Śląsk Wrocław Śląskopedia



T-Mobile Ekstraklasa, 8. kolejka - 22.09.2013, 15:30, widzów: 4900, sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)

RUCH CHORZÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 1:1 (0:0)

RUCH: Michał Buchalik - Michał Helik (88-Jakub Smektała), Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel, Kamil Włodyka (85-Mateusz Kwiatkowski), Łukasz Surma, Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Łukasz Janoszka, Maciej Jankowski (46-Grzegorz Kuświk)

ŚLĄSK: Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski, Mariusz Pawelec, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba, Dalibor Stevanović, Przemysław Kaźmierczak, Tomasz Hołota (90-Jakub Więzik), Sebastian Mila, Sebino Plaku (71-Sylwester Patejuk), Marco Paixao

pozycja w tabeli: 7


MEDIA O MECZU

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma... (Gazeta Wrocławska, 23.09.2013)

Ambiwalentne odczucia mogą towarzyszyć kibicom Śląska Wrocław po wyjazdowym spotkaniu z Ruchem Chorzów. Z jednej strony nasi piłkarze nie grali na tyle dobrze, aby zasłużyć na komplet punktów, z drugiej - rywal też nie zaimponował i naprawdę niewiele zabrakło do tego, by ostatecznie cieszyć się ze zwycięstwa.

- Był to bardzo dziwny mecz, chcieliśmy przyjechać po trzy punkty, a wracamy z jednym. Jedna i druga drużyna miała swoje sytuacje i różnie to spotkanie mogło się zakończyć. Na pewno dwa punkty by nam się przydały, bo drużyny z czołówki remisowały i była szansa na odrobienie strat - powiedział Mariusz Pawelec, obrońca Śląska.

Chorzowianie do tego meczu przystąpili pod wodzą nowego trenera, Jana Kociana. Efekt nowej miotły zadziałał, ale tylko połowicznie. Niebiescy na pewno grali z większym zaangażowaniem niż w poprzednich kolejkach, ale wielu okazji pod bramką Śląska nie potrafili stworzyć. A gdy już je mieli, to szwankowała skuteczność. Najpierw sytuacji sam na sam nie wykorzystał Łukasz Janoszka, a później nie popisał się Maciej Jankowski, który też przegrał pojedynek z Rafałem Gikiewiczem.

Wrocławianie też mieli swoje okazje. Najpierw w poprzeczkę z dystansu huknął Przemysław Kaźmierczak. Później po błędzie obrońców Ruchu sam na sam z bramkarzem znalazł się Marco Paixao, ale Michał Buchalik obronił zarówno uderzenie portugalskiego napastnika, jak i dobitkę Sebino Plaku.

Po przerwie inicjatywa na boisku należała do gości. Zaraz po zmianie stron sam na sam z bramkarzem Ruchu znalazł się Plaku, ale trafił w boczną siatkę.

- Nie wiem, co się stało, miałem dwie sytuacje do zdobycia gola. Brakowało szczęścia, a w drugiej sytuacji po prostu źle wybrałem - ubolewał albański skrzydłowy.

Niebiescy nastawili się na grę z kontry i w 51 min wymarzoną okazję do zdobycia gola miał Grzegorz Kuświk, który będąc sam na sam z Gikiewiczem... podał piłkę bramkarzowi Śląska.

Wrocławianie objęli prowadzenie w 58. min. Po strzale Paixao piłka odbiła się jeszcze od Tomasza Hołoty i kompletnie myląc Buchalika wtoczyła się do siatki. - Na pewno przy golu większą robotę wykonał Marco, ale piłka ode mnie się odbiła. Nie wiem, jak bramkarz by się zachował, gdyby mnie nie dotknęła. Niemniej najważniejsza jest bramka - opowiadał Hołota.

Niestety, odpowiedź Ruchu była natychmiastowa. Po akcji Łukasza Surmy i centrze Kamila Włodyki z bliska do siatki głową piłkę skierował Kuświk, wreszcie zachowując się jak na napastnika przystało. W końcówce szanse na gola miał wprowadzony z ławki rezerwowych Sylwester Patejuk.

- Ze stylu możemy być zadowoleni, bo chyba nieźle to wyglądało. Brakuje nam skuteczności na wyjazdach. Możemy cieszyć się z naszej gry, ale z wyników już niekoniecznie. Tym bardziej że mieliśmy sytuacje, mogły nam one dać prowadzenie - analizował później Patejuk.

W podobnym tonie wypowiadał się Paweł Barylski, który znów zastępował w roli pierwszego trenera zespołu zawieszonego Stanislava Levego.

- Przed przyjazdem do Chorzowa założyliśmy sobie cel - zwycięstwo. To spotkanie pokazało jednak, że Ruch ma swój charakter. Szkoda dwóch straconych punktów, jednak wyjeżdżamy z Chorzowa w miarę usatysfakcjonowani - mówił.

Jacek Sroka, PK