JAGIELLONIA: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Sebastian Madera, Michał Pazdan, Jonatan Straus, Przemysław Frankowski (60-Nika Dzalamidze), Igors Tarasovs, Maciej Gajos, Łukasz Tymiński (72-Taras Romanczuk), Karol Mackiewicz, Jan Pawłowski (60-Patryk Tuszyński)
ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Mariusz Pawelec (71-Dudu Paraiba), Tom Hateley, Krzysztof Danielewicz, Krzysztof Ostrowski (55-Marco Paixao), Mateusz Machaj (56-Peter Grajciar), Robert Pich, Flavio Paixao
pozycja w tabeli: 5
MEDIA O MECZU
Kto podmienił w szatni Śląsk? (Gazeta Wrocławska, 9.05.2015)
Pierwsza polowa nie była wielkim widowiskiem, ale to goście kontrolowali grę. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego dobrze operowała piłką, potrafiła wymienić kilka szybkich podań i zdecydowanie częściej strzelała. Pod nieobecność w pierwszym składzie swojego brata (Marco niespodziewanie usiadł na ławce) brylował aktywny Flavio Paixao. Próby leciały jednak w Bartłomieja Drągowskiego, który interweniował trochę niepewnie, ale skutecznie. Jaga przez pierwsze 45 minut tylko raz zagroziła Mariuszowi Pawełkowi.
Skoro wszystko w pierwszej części wyglądało tak dobrze, to kto podmienił w przerwie Śląsk? Wrocławianie wyszli na drugą część meczu zupełnie bez koncentracji. Efekt - bramka Przemysława Frankowskiego po ledwie 14 sekundach gry (!). Ze środka zaczynali „wojskowi", piłka trafiła do Pawełka. Przy jej wyprowadzaniu pogubił się Tomasz Hołota, a Jaga bezlitośnie to wykorzystała.
Gospodarze rzucili się do gardła będącemu w szoku Śląskowi. Atak szedł za atakiem, a wrocławianie byli zupełnie bezradni. Najlepszą okazję miał Maciej Gajos, ale jego strzał głową pod poprzeczkę wybił Pawełek.
Śląsk otrząsnął się po 10 minutach, w najlepszy możliwy sposób - strzelając wyrównującego gola. Ładną wrzutkę z prawego skrzydła Krzysztofa Ostrowskiego wykorzystał mierzący zaledwie 173 cm Robert Pich, który wyskoczył między dwóch rosłych obrońców gospodarzy i uderzając głową, pokonał Drągowskiego.
Od tego momentu znów rosła przewaga wrocławian. W 71 minucie powinno być 2:1. Po rzucie rożnym bez krycia ledwie kilka metrów przed bramką został Marco Paixao, ale w gąszczu nóg przymierzył minimalnie obok słupka.
Potem gra trochę siadła. Dopiero w 80 minucie wolejem nad poprzeczką strzelił Karol Mackiewicz, który pogrążył WKS w poprzednim meczu.
Za tydzień Śląsk zagra z Legią bez Pawelca i Zielińskiego, którzy muszą pau zować za kartki.