Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 5. kolejka - 15.08.2015, 18:00, widzów: 3562, sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

GÓRNIK ŁĘCZNA - ŚLĄSK WROCŁAW 2:3 (2:2)

GÓRNIK: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin, Maciej Szmatiuk, Tomislav Božić, Leândro, Grzegorz Bonin, Veljko Nikitović (75-Łukasz Tymiński), Tomasz Nowak, Przemysław Pitry (46-Grzegorz Piesio), Fedor Černych, Bartosz Śpiączka (65-Jakub Świerczok)

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Flavio Paixao, Peter Grajciar (83-Krzysztof Ostrowski), Robert Pich (60-Krzysztof Danielewicz), Kamil Biliński (69-Jacek Kiełb)

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Co za gole, co za mecz - od 0:2 do 3:2 (Gazeta Wrocławska, 17.08.2015)

Śląsk w Łęcznej przegrywał już 0:2, ale oddał ponad 20 strzałów na bramkę i to przyniosło efekt. Gola na 3:2 w ostatnich sekundach strzelił Flavio.

Śląsk pierwszy groźny atak przypuścił w 10 min. Peter Grajciar wypatrzył na lewym skrzydle Dudu, a ten uderzył mocno, z rotacją i Sergiusz Prusak miał spore problemy z obroną. Po chwili szansę miał Robert Pich, ale jego próba sprzed pola karnego została zablokowana.

Po pięciu minutach na prowadzenie niespodziewanie wyszedł Górnik, który wcześniej miał spore problemy, żeby wymienić płynnie kilka podań. Lewym skrzydłem pobiegł Fedor Cernych, na obiegnięcie ruszył Leandro, którego dośrodkowanie tak niefortunnie przeciął Mariusz Pawelec, że skierował piłkę do Przemysława Pitrego, a ten - przy krótkim słupku - zmieścił strzał obok Mariusza Pawełka.

WKS jeszcze nie otrząsnął się po stracie tego gola, a mieliśmy już 0:2. Prawą stroną szarżował wracający do pierwszego składu łęcznian Grzegorz Bonin, no próbował dośrodkować, a wyszedł mu piękny lob, który wylądował za kołnierzem Pawełka. - Gdybym miał 20 lat, to był powiedział, że strzelałem, ale chciałem posłać mocne dośrodkowanie -przyznał w przerwie szczerze przed kamerami Canal+ skrzydłowy.

Tak czy inaczej - szok. Co z tego, że Śląsk przetrzymywał piłkę, skoro bramki strzelił Górnik?

Na całe szczęście pierwsza połowa tego meczu była nieobliczalna, bo kiedy wydawało się, że gospodarze muszą już teraz kontrolować boiskowe wydarzenia, to drużyna Tadeusza Pawłowskiego strzeliła bramkę kontaktową. Prusak za krótko wybił piłkę, a Pich - mało się zastanawiając - zewnętrzną stroną stopy tak przelobował bramkarza, że palce lizać. Za moment mogło być już 2:2 gdy Dudu - z bardzo ostrego kąta z rzutu wolnego - przymierzył w samo okienko, ale bramkarz był czujny.

Po pół godzinie był już jednak remis - 3-4 podania z pierwszej piłki w środku pola sprawiły, że Tomasz Hołota przed szesnastką został sam, uderzył mocno, Prusak odbił pod nogi Kamila Bilińskiego, a ten dopełnił formalności. Co za mecz... A jeszcze gdyby wpadł lob Flavio z 40 min - bramka byłaby z tych „stadiony świata". Zabrakło może kilkudziesięciu centymetrów.

Jak zauważył serwis ekstrastats.pl, przed wyrównującym trafieniem WKS wymienił 19 podań. Nieźle.

Pierwszy kwadrans drugiej części był dość niemrawy. W końcu w 60 min Śląsk poderwał kolejny strzał z dystansu Dudu. Prusak znów musiał się natrudzić, ale obronił. Dwie minuty później powinno być 3:2 - Grajciar wyskoczył do bardzo dobrego dośrodkowania Hołoty, ale uderzył prosto w bramkarza. W 66 min do rzutu wolnego podszedł Danielewicz - słupek! Następnie Hateley celował z dystansu, Prusak wypluł piłkę, ale zdążył się pozbierać. Przewaga wrocławian rosła. Górnik wyprowadził kontrę w 77 min, ale szarżujący samotnie skrzydłem Cernych źle dograł piłkę do środka i wybił ją Pawelec.

W ostatnich minutach niewiele wskazywało na to, że któraś z drużyn trafi jeszcze do siatki. Goście wyglądali lepiej, ale czas uciekał, a oni budowali akcje kolejnymi podaniami. Wydawało się, że braknie im czasu, ale trafili do siatki w ostatnich sekundach! Hołota wpadł w pole karne, podał po przekątnej, obrońcy minęli się z piłką, a nogę dostawił Flavio!

- Kurde, szacunek dla chłopaków. Wróciliśmy z dalekiej podróży. Straciliśmy dwie bramki, ale szybko zareagowaliśmy. A tę bramkę w końcówce dedykujemy Kubie Wrąblowi, który przed rokiem puścił tu gola też w ostatniej minucie - uśmiechał się Mariusz Pawełek. Śląsk wówczas stracił zwycięstwo w samej końcówce, Wrąbel płakał i usiadł po tym spotkaniu na ławce rezerwowych.

- Dwubramkowe prowadzenie gospodarzy nas nie zaskoczyło, bo graliśmy źle - stwierdził po meczu Tadeusz Pawłowski. Przeciwnik miał za dużo miejsca. Wszystkie kontrataki były prowadzone z głębi pola. Chłopcy dopiero po kwadransie zrozumieli, o co chodzi, kiedy Robert Pich zdobył kontaktową bramkę - dodał. Tak czy inaczej - nieźle oglądało się Śląsk w Łęcznej.

Jakub Guder