Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 8. kolejka - 12.09.2015, 15:30, widzów: 7419, sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)

ŚLĄSK WROCŁAW - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 3:1 (0:0)

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Kamil Dankowski (46-Krzysztof Ostrowski), Krzysztof Danielewicz, Adam Kokoszka, Peter Grajciar, Marcel Gecov (81-Tom Hateley), Flavio Paixao, Jacek Kiełb (85-Kamil Biliński)

JAGIELLONIA: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik, Fedor Černych, Jacek Góralski, Rafał Grzyb, Konstantin Vassiljev (70-Taras Romanczuk), Alvarinho (57-Karol Mackiewicz), Łukasz Sekulski (56-Piotr Grzelczak). Trener: Michał Probierz

pozycja w tabeli: 7


MEDIA O MECZU

Los się odwrócił, Śląsk pokonał Jagę (Gazeta Wrocławska, 14.09.2015)

Dwutygodniowa przerwa na reprezentację, ale i transfer Roberta Picha spowodowały małą rewolucję kadrową w składzie Śląska na mecz z Jagiellonią. Trener Tadeusz Pawłowski po spotkaniu z Wisłą Kraków miał sporo uwag do swojej drużyny, a przez ostatnie dni powtarzał, że na treningach dużo czasu poświęca na doskonaleniu gry obronnej i zastanawia się nawet nad pewnymi roszadami personalnymi.

Jak zapowiedział, tak zrobił. Posadził na ławce Kamila Bilińskiego i Toma Hateleya, a do wyjściowej jedenastki nominował Kamila Dankowskiego i Marcela Gecova. Tomasz Hołota natomiast wrócił na pozycję stopera, a Adam Kokoszka - dla odmiany - zajął jego miejsce w środku pola.

Wrocławianie kilka dni przed sobotnim pojedynkiem zapowiadali, że liczy się tylko zwycięstwo. Trudno, by mówili co innego, skoro na własnym boisku nie wygrali od ponad miesiąca. Jednak pierwsza połowa była w ich wykonaniu - delikatnie mówiąc - słaba. Doprawdy trudno nam sobie przypomnieć 2-3 składne akcje, nie mówiąc już o tym, żeby zakończone były strzałami. Jagiellonia już w drugiej minucie mogła wyjść na prowadzenie. Będący w ostatnich tygodniach w gazie Vassiljev przymierzył z rzutu wolnego tak, że Mariusz Pawełek musiał się sporo nagimnastykować.

Goście powinni wyjść naprowadzenie 10 minut później, kiedy to płaska piłka od Fedora Ćernycha minęła wszystkich obrońców Śląska w polu karnym i dotarła do nabiegającego na długi słupek Łukasza Sekulskiego. Jakimś cudem jego strzał z kilku metrów obronił kapitan WKS-u. Wraz z upływem minut miało się wrażenie, że to przyjezdni przejmują kontrolę nad grą. Jagiellonia była w pierwszej części drużyną lepiej zorganizowaną i bardziej zdyscyplinowaną taktycznie. Bardzo dobrą robotę wykonywali Rafał Grzyb z Vassiljevem, którzy opanowali środek pola. Tymczasem o tercecie pomocników Śląska grających w tej samej strefie - Gecovie, Kokoszce i Danielewiczu - można napisać wiele, ale z pewnością nie to, że byli kreatywni. Czasem zrywał się do ataku Grajciar, ale w kluczowych momentach nie potrafił celnie zagrać.

Na drugą część spotkania nie wyszedł już Kamil Dankowski. - Kamil zagrał dobry mecz, ale w przerwie zadecydowaliśmy ze sztabem, że potrzebujemy jednak bardziej rutynowanego piłkarza na tę pozycję, który gra piłką - wyjaśnił Pawłowski.

Prawdę mówiąc, niewiele zwiastowało, że Śląsk może strzelić jakąś bramkę, bo Bartłomiej Drągowski zwyczajnie nudził się między słupkami. Jeszcze w 48 minucie niewiele brakowało, by po interwencji w obronie bramkę samobójczą strzelił Celeban. Jednak że piłka nożna nie zawsze jest sportem wymiernym, to WKS jako pierwszy trafił do siatki. Nie potrafił stworzyć groźnej sytuacji z gry, więc wykorzystał stały fragment - Drągowskiego po rożnym uderzeniem głową pokonał Piotr Celeban. Minutę później powinno być już 2:0. Młody bramkarz Jagiellonii popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki, dopadł jej Grajciar, ale uderzył źle i golkiper Jagi się zrehabilitował.

Słowak na szczęście też, chociaż... przypadkiem. Chwilę później chciał dośrodkowywać z prawego skrzydła, ale trafił w Piotra Tomasika, a ten skierował piłkę do własnej siatki.

Po golach gra się ożywiła, ale przede wszystkim lepiej wyglądali gospodarze. Drużyna Michała Probierza strzeliła jednak kontaktową bramkę, której autorem był Piotr Grzelczak. Wszelkie wątpliwości rozwiało jednak trafienie Toma Hateleya, który w 86 min dobił strzał wprowadzonego Kamila Bilińskiego. To była pierwsza bramka Anglika w barwach Śląska, dokładnie w dniu 26 urodzin.

- W poprzednim meczu we Wrocławiu to Śląsk miał przewagę, a my wygraliśmy 1:0, teraz było odwrotnie - skomentował mecz Michał Probierz, trener Jagiellonii, które całe spotkanie żywiołowo gestykulował... kulami. Kilka dni temu uszkodził bowiem więzadła w kolanie. - Czy dostanę burę od doktora, że nie siedziałem? Nie wiem, od dwóch dni nie odbieram od niego telefonu - żartował Probierz.

Jakub Guder