Śląsk Wrocław Śląskopedia



Lotto Ekstraklasa, 10. kolejka - 26.09.2016, 18:00, widzów: 4252, sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

PIAST GLIWICE - ŚLĄSK WROCŁAW 1:1 (0:0)

PIAST: Jakub Szmatuła - Marcin Pietrowski, Edvinas Girdvainis, Aleksandar Sedlar, Hebert, Patrik Mráz, Michał Masłowski (46-Josip Barišić), Radosław Murawski, Martin Bukata (75-Saša Živec), Gerard Badía (80-Paweł Moskwik), Maciej Jankowski

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto Pereira Loureiro, Ostoja Stjepanović (59-Filipe Goncalves), Adam Kokoszka, Kamil Dankowski, Ryota Morioka (71-Sito Riera), Alvarinho Gomes, Kamil Biliński

pozycja w tabeli: 9


MEDIA O MECZU

Już byli w ogródku… (Gazeta Wrocławska, 27.09.2016)

Piast Gliwice - Śląsk Wrocław 1:1. 90 minut bez bramek, później karny dla gości i smutek wrocławian, gdy rywal wyrównał.

Wczorajszy mecz z pewnością nie był przełamaniem Śląska. Stagnacja - to chyba najwłaściwsze słowo. Mariusz Rumak chyba już trochę desperacko szuka tego wyjściowego składu, który da wreszcie drużynie impuls. Tak to przynajmniej wygląda z boku, gdy przed każdym kolejnym meczem analizujemy pierwszą jedenastkę. Tym razem mieliśmy aż sześć zmian w porównaniu z przegranym 0:3 meczem z Bytovią w Pucharze Polski.

Niektóre decyzje trenera rozumiemy. Posadzenie na ławce będącego w dołku Filipe Goncalvesa broni się jak najbardziej, ale już trudniej nam na przykład rozszyfrować zamiary wobec Kamila Bilińskiego. Początek sezonu - ogony. Potem świetny mecz w Krakowie i pochwały ze strony trenera. Następnie trochę ponad godzina z Ruchem i kolejne dwa mecze (Jagiellonia i Bytovia) na ławce tylko po to, by z Piastem wyszedł Bila od pierwszej minuty. Gdzie tu logika?

W każdym razie - w Gliwicach Rumak postawił na starą gwardię, a nie wzmocnienia „last minute". W rezerwie byli Sito Riera i Mario Engels, a nawet do meczowej 18 nie załapał się Joan Roman. Kamil Dankowski tym razem zagrał na skrzydle.

Od początku spotkania inicjatywę miał Piast Gliwice, który punktów potrzebuje tak samo łapczywie jak Śląsk. Trudno jednak powiedzieć, by gospodarze jakoś huraganowo zaatakowali. Pierwszy strzał na bramkę oddali po ponad 20 min gry i to prosto w ręce Mariusza Pawełka. Potem do głosu doszli goście.

Najpierw Morioka nie skorzystał z błędu Heberta. Japończyk przejął niespodziewanie piłkę pod polem karnym przeciwników, ale się potknął... Po chwili zza pola karnego uderzał mocno Lasza Dwali, ale Jakub Szmatuła obronił. Niewiele brakowało też Piotrowi Celebanowi, który jak zwykle dobrze znalazł się pod bramką po stałym fragmencie gry.

Wracając jeszcze na moment do Morioki - znów nie był sobą. Snuł się po boisku, brakowało mu szybkości, podejmował złe decyzje, a gdy już dostał świetne podanie od Adama Kokoszki w 68 min, to uderzył prosto w bramkarza, choć miał bardzo dużo miejsca. Starał się, ale zwyczajnie mu nie szło.

Kokoszka tymczasem bardzo dobre zagrania przeplatał dość ryzykownymi interwencjami i wybuchowymi reakcjami. Zarobił za to żółtą kartkę i tylko czekaliśmy, aż dostanie drugą. Na szczęście dotrwał do końca.

Im mecz bardziej zbliżał się do zakończenia, tym wszyscy mieli chyba coraz mniejsze nadzieje, że padną jakieś bramki. Widowisko siadło, jednak warto było wysiedzieć na trybunach do końca. W 90 min rezerwowy Riera odzyskał piłkę na skrzydle, podniósł głowę, wrzucił po ziemi do wbiegającego w szesnastkę Bilińskiego, a ten został wytrącony z równowagi przez Heberta i padł jak długi. Tylko czy faul był faktycznie w polu karnym? Tak czy inaczej - sędzia Bartosz Frankowski wskazał na 11 metr, a sam poszkodowany wymierzył karę.

Radość trwała jednak krótko. Rzut wolny dla Piasta, chaos w defensywie i zupełnie niepilnowany Hebert głową doprowadził do wyrównania kilkadziesiąt sekund później. Piłka bywa brutalna.

Jakub Guder